Konklawe 14-16 X 1978

Z Centrum Myśli Jana Pawła II - WIKIJP2
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Konklawe 14-16 X 1978 roku wybór przez członków Kolegium Kardynalskiego nowego, 264 papieża rzymskiego, zarządzony w okresie sedewakancji (od łac. okresu opustoszenia tronu papieskiego) po nagłej śmierci Jana Pawła I na atak serca 28 września 1978 roku. Zakończyło się wyborem kardynała i metropolity Krakowa Karola Wojtyły w ósmym głosowaniu w poniedziałek 16 października 1978 roku w godzinach popołudniowych. Nowo wybrany papież przyjął imię Jan Paweł II, co wprost nawiązywało do zamiaru kontynuowania dzieła trzech poprzedników: Jana Pawła I, Pawła VI i Jana XXIII. Publiczne ogłoszenie wyboru symbolizowane przez tradycyjne ukazanie się białego dymu z komina Kaplicy Sykstyńską i bicie dzwonów Bazyliki św. Piotra nastąpiło około godz. 18:18 czasu rzymskiego. Około pół godziny później nowy papież pojawił się na balkonie Bazyliki św. Piotra i wygłosił swoje pierwsze słowa do rzesz wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra.

Okoliczności zwołania konklawe

Październikowa elekcja papieża była już drugą w 1978 roku po tzw. sierpniowym konklawe w dniach 25-26 sierpnia, zarządzonym po śmierci Pawła VI 6 sierpnia 1978 roku. Po jednym z najkrótszych w historii nowożytnego Kościoła katolickiego pontyfikatów wybranego w sierpniu Jana Pawła I (trwającym 33 dni) konieczne było ponowne zwołanie konklawe. Październikowa elekcja była zarazem drugą, w której uczestniczył kardynał Wojtyła.

W wyborze wzięło udział 111 kardynałów. Trzech z nich było mianowanych jeszcze przez papieża Piusa XII, ośmiu przez Jana XXIII, a stu przez Pawła VI.

Przebieg elekcji

Papabile

Według relacji prasowych i wspomnień uczestników, za najważniejszych papabile (z wł. potencjalnych kandydatów do godności papieskiej) uchodzili podczas październikowego konklawe kardynałowie Giuseppe Siri z Genui, Giovanni Benelli z Florencji, a także Sebastiano Baggio z włoskiej diecezji Velletri. Pierwszy z kardynałów cieszył się życzliwością ze strony środowisk bliskich tradycjonalistom, sceptycznych wobec zmian w Kościele katolickim które nastąpiły po zakończeniun Soboru Watykańskiego II. Z kolei z kard. Benellim nadzieje wiązało liberalne skrzydło Kościoła.

Relacje o przebiegu głosowań

Według nieoficjalnych relacji uczestników październikowego konklawe, w pierwszych głosowaniach kardynałowie nie brali pod uwagę kandydatur spoza Włoch, a główna rywalizacja przebiegała pomiędzy zwolennikami kardynałów Siriego i Benelliego. 15 października poparcie dla obydwu zaczęło jednak spadać i wśród elektorów pojawiły się nazwiska kard. Johannesa Willebrandsa z Holandii i Franza Koeniga z Wiednia. Sam Koenig miał jednak uchylać się od chęci przyjęcia godności i wskazał na postać metropolity Krakowa kard. Wojtyły[1].

Elekcja kardynała Wojtyły miała miejsce w ósmym głosowaniu, około godziny 16:30. Wojtyła niezwłocznie przyjął decyzję Kolegium Kardynalskiego. Był to pierwszy od 1522 roku wybór na Stolicę Apostolską papieża spoza Włoch.

Pierwsze słowa Jana Pawła II. Papież z dalekigo kraju

Tuż przed godziną 19:00 po ogłoszeniu przez kardynała Pericle Feliciego na balkonie Bazyliki św. Piotra zwyczajowej formuły w języku łacińskim: Annuntio vobis gaudium magnum! Habemus Papam! Eminentissimum ac Reverendissimum Dominum, Carolum Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Wojtyla! qui sibi nomen imposuit Ioannis Pauli Secundi! (Zwiastuję Wam radość wielką! Mamy Papieża! Najczcigodniejszego i Najprzewielebniejszego Pana, Karola, Świętego Rzymskiego Kościoła kardynała Wojtyłę, który przyjął imię Jan Paweł II) nowy papież skierował w języku włoskim swoje pierwsze słowa do prawie 200 tys. wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra, którzy oczekiwali na wynik konklawe.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Najdrożsi Bracia i Siostry! Jesteśmy jeszcze wszyscy pogrążeni w bólu po śmierci naszego umiłowanego papieża Jana Pawła I. I oto najprzewielebniejsi kardynałowie powołali nowego Biskupa Rzymu. Wezwali go z dalekigo krajju...dalekiego, lecz zawsze tak bliskiego przez wspólnotę w wierze i tradycji chrześcijańskiej. Obawiałem się przyjąć ten wybór, ale uczyniłem to w duchu posłuszeństwa względem naszego Pana Jezusa Chrystusa i z całkowitą ufnością względem Jego Matki, Najświętszej Maryi Panny. Nie wiem, czy potrafię wyrazić się jasno w waszym...naszym języku włoskim. Jeżeli się pomylę, to mnie poprawicie. I tak staję przed wami wszystkimi, aby wzynać naszą wspólną wiarę, naszą nadzieję, naszą ufność pokładaną w Matce Chrystusa i Kościoła, a także, aby rozpocząć na tej drodze historii i Kościoła z pomocą Boga i z pomocą ludzi.
Nauczanie papieskie, t. 1, 1978, s. 1[2].


Reakcje na wybór Jana Pawła II

Wiadomość o wyborze kard. Wojtyły na papieża dotarła do Polski 16 pażdziernika w okolicach godziny 21:00, głównie dzięki zagranicznym rozgłośniom radiowym. W godzinach wieczornych w wielu polskich kościołach zaczęły bić dzwony, a wokół świątyń dało się zaobserwować spontaniczne gromadzenie się przechodniów. Oficjalne komunikaty Polskiej Agencji Prasowej, datowane już na godzinny poranne 17 października, opublikowano w nocy z poniedziałku na wtorek 16/ 17 października. We wtorkowych wydaniach największych ówczesnych gazet (Trybuna Ludu, Żołnierz Wolności, Życie Warszawy, Ekspres Wieczorny, wiadomość o wyborze papieża-Polaka ukazały się krótkiej formie na ich pierwszych stronach. Z dzienników, najwięcej miejsca wyborowi papieża poświęciło 17 października Słowo Powszechne, wydawane przez Stowarzyszenie "PAX", skupiające część środowisk katolików świeckich współpracujących z władzami PRL.

W nocy z 16 na 17 października pod wpływem wydarzeń, w gmachu warszawskiego Domu Partii odbyło się zwołane spontanicznie spotkanie głównych członków Biura Politycznego KC PZPR, w którym uczestniczyli m. in. Edward Gierek, premier Piotr Jaroszewicz, Stanisław Kania, Stefan Olszowski, Andrzej Werblan, Jerzy Łukaszewicz, Józef Czyrek oraz szef Urzędu ds. Wyznań Kazimierz Kąkol. Według relacji historyków i niektórych uczestników tego spotkania, Józef Czyrek miał wygłosić słynne zdanie:

Zastanówmy się ... Ostatecznie lepszy Wojtyła jako Papież tam, niż jako Prymas tu.
— wspomnienie K. Kąkola; w: Komuniści i Kościół w Polsce (1945-1989), Kraków 2003[3].


O samym wyborze Wojtyły na papieża poinformował I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka telefonicznie Stanisław Kania. W rozmowie miały paść słowa Kani:

Polak został papieżem. Wielkie to wydarzenie dla narodu polskiego i duże komplikacje dla nas.
— tamże[4].


Władze PRL wystosowały oficjalną depeszę gratulacyjną do Watykanu 18 października 1978 roku. Sygnowali ją Edward Gierek, Piotr Jaroszewicz oraz pełniący wówczas funkcję przewodniczącego Rady Państwa (kolektywnego najwyższego organiu władzy wykonawczej w Polsce) prof. Henryk Jabłoński. W nocie czytamy m.in:

Doniosła decyzja kardynalskiego konklawe sprawia Polsce wielką satysfakcję. Na tronie papieskim po raz pierwszy w dziejach jest syn polskiego narodu budującego w jedności i współdziałaniu wszystkich obywateli wielkość i pomyślność swej socjalistycznej Ojczyzny.
— serwis Interia, 15 października 2008[5].


Tego samego dnia, utrzymane w lakonicznym, dyplomatycznym stylu depesze gratulacyjne nadesłały do Watykanu władze innych państw bloku wschodniego. Krótka nota gratulacyjna z Moskwy sygnowana była nie przez sekretarza generalnego KPZR Leonida Breżniewa, lecz niższego w kremlowskiej hierarchii szefa dyplomacji ZSRR Andrieja Gromykę, co wielu sowietologów na Zachodzie odczytało jako wyraz dezaprobaty kierownictwa ZSRR wobec osoby nowego biskupa Rzymu. Prasa krajów bloku sowieckiego poświęciła wyborowi Jana Pawła II zazwyczaj krótkie, kilkuzdaniowe notki informacyjne.

W kolejnych dniach, fragmenty pierwszego radiowego i telewizyjnego orędzia nowego papieża Urbi et orbi (łac. Do Miasta i świata) wygłoszonego przez Jana Pawła II dzień po wyborze na Stolicę Piotrową przedrukowały największe polskie gazety codzienne.

Wśród polskich tygodników najwięcej miejsca wyborowi papieża poświęcił krakowski Tygodnik Powszechny, którego ówczesny redaktor naczelny Jerzy Turowicz był oficjalnym korespondentem pisma podczas październikowego konklawe.

Wspomnienia świadków konklawe

Jerzy Turowicz w korespondencji pisanej na bieżąco z konklawe w następujący sposób opisywał nastrój panujący w Rzymie podczas konklawe i tuż po jego zakończeniu:

Je­stem pod wra­że­niem tego, co się stało, i w sy­tu­acji zu­peł­nie nowej, i jed­nak mimo wszyst­ko nie­spo­dzie­wa­nej. Przez te dwa dni kon­kla­we na placu Św. Pio­tra wi­dzia­łem te dymy z ko­mi­na nad ka­pli­cą Syk­styń­ską, nie było jasne - białe czy czar­ne. Póź­niej przy­cho­dzi­ło po­twier­dze­nie: wczo­raj w po­łu­dnie i wczo­raj wie­czo­rem, i dzi­siaj w po­łu­dnie tak samo, że dym jest czar­ny, że wybór nie zo­stał do­ko­na­ny. Mimo to na placu Św. Pio­tra zbie­ra­ły się tłumy, zwłasz­cza wczo­raj wie­czo­rem, w nie­dzie­lę, ol­brzy­mi tłum 200-300 ty­się­cy ludzi. Dzi­siaj wie­czo­rem już przed godz. 18, około godz. 17 tłum był dużo mniej­szy niż wczo­raj, póź­niej rósł coraz bar­dziej. W chwi­li, kiedy ogło­szo­no wybór no­we­go Pa­pie­ża i kiedy póź­niej nowy Pa­pież Jan Paweł II, nasz kra­kow­ski Me­tro­po­li­ta, uka­zał się na bal­ko­nie w log­gii nad głów­nym wej­ściem do ba­zy­li­ki Św. Pio­tra, ja sam sta­łem naj­pierw na placu Św. Pio­tra z grupą ko­le­gów dzien­ni­ka­rzy i także przy­ja­ciół Po­la­ków koło wa­ty­kań­skie­go Biura Pra­so­we­go, kiedy uka­zał się dym. Re­flek­to­ry oświe­tla­ły komin nad Ka­pli­cą Syk­styń­ską. Wy­da­wa­ło się, że dym jest biały, ale nie było to pewne. Po­sze­dłem na­tych­miast do Biura Pra­so­we­go, które znaj­du­je się obok, i wkrót­ce przy­szło po­twier­dze­nie, że dym jest biały, że wybór zo­stał do­ko­na­ny. Wtedy przez tłum za­le­ga­ją­cy plac za­czą­łem się prze­dzie­rać, żeby być moż­li­wie bli­sko fa­sa­dy ba­zy­li­ki Św. Pio­tra. Na placu pa­no­wa­ła już duża ra­dość i en­tu­zjazm tłumu, okla­ski, po­wie­wa­nie chu­s­tecz­ka­mi, cho­ciaż jesz­cze nie było wia­do­mo, kto zo­stał wy­bra­ny Pa­pie­żem. Po pew­nym cza­sie na ga­le­riach nad ko­lum­na­dą Ber­ni­nie­go po­ja­wił się sze­reg osób i na plac wy­ma­sze­ro­wa­ła gwar­dia szwaj­car­ska w ga­lo­wych stro­jach, z or­kie­strą, z flagą pa­pie­ską na czele.

Przedar­łem się dosyć bli­sko ba­zy­li­ki i wtedy zo­ba­czy­łem jak od­sło­nię­to fi­ran­ki za­sła­nia­ją­ce okno nad log­gią i na bal­ko­nie uka­zał się w pro­ce­sji pro­wa­dzo­ny naj­pierw krzyż, potem kard. Fe­li­ci, dwóch księ­ży czy też pra­ła­tów. Kar­dy­nał Fe­li­ci wy­po­wie­dział, jak wszy­scy w Pol­sce wie­dzą, tę słyn­ną i uświę­co­ną tra­dy­cyj­ną for­mu­łę: An­nun­tio vobis gau­dium ma­gnum… - sły­chać okla­ski tłumu, ha­be­mus Papam! ­- znowu okla­ski tłumu i dalej for­mu­ła: Emi­nen­tis­si­mum ac Re­ve­ren­dis­si­mum Do­mi­num Ca­ro­lum…Oczy­wi­ście, oba­wiam się, że tłum nie wie­dział o kogo cho­dzi, ale ja wie­dzia­łem, bo je­że­li się nie mylę, to Kard. Karol Woj­ty­ła był je­dy­nym Ka­ro­lem w Św. Ko­le­gium, a w każ­dym razie chyba in­ne­go nie wy­mie­nia­no wśród pa­pa­bi­li; dalej: Sanc­tae Ro­ma­nae Ec­c­le­siae Car­di­na­lem Woj­ty­la, czy nawet może Woj­ty­ła. Tutaj ze­rwa­ła się oczy­wi­ście burza okla­sków, mimo, że tłum może nie zda­wał sobie spra­wy, że jest to Polak, acz­kol­wiek póź­niej w te­le­wi­zji sły­sza­łem okrzy­ki: Po­lac­co! Po­lac­co! Po­lac­co! - więc jed­nak wie­dzia­no.

Potem or­szak się wy­co­fał, drzwi za­mknię­to, mnie w mię­dzy­cza­sie od­na­leź­li dzien­ni­ka­rze z te­le­wi­zji wło­skiej i po­rwa­li po kolei na jedną, potem drugą wiel­ką es­tra­dę nad tłu­mem, gdzie mu­sia­łem na żywo udzie­lać wy­wia­dów dla te­le­wi­zji wło­skiej dla pro­gra­mu I i pro­gra­mu II, jako czło­wiek, który kard. Woj­ty­łę, Pa­pie­ża Jana Pawła II znał, zna - mogę po­wie­dzieć, że dosyć do­brze. W mię­dzy­cza­sie po­now­nie otwar­ło się okno nad bal­ko­nem ba­zy­li­ki, wy­wie­szo­no z bal­ko­nu ogrom­ny dywan z czer­wo­nym ob­ra­mo­wa­niem i potem herb pa­pie­ski. Potem, po chwi­li, pro­wa­dzo­ny w pro­ce­sji, po­prze­dzo­ny krzy­żem, uka­zał się nowy Pa­pież, kard. Karol Woj­ty­ła, Jan Paweł II.

Rów­no­cze­śnie na tych sa­mych bal­ko­nach na tym samym pię­trze za­czer­wie­ni­ło się od kar­dy­na­łów. Bar­dzo bli­sko Pa­pie­ża widzę na­sze­go Księ­dza Pry­ma­sa. Na po­zo­sta­łe bal­ko­ny wpadł tłum wi­ta­ją­cy Pa­pie­ża. Aplauz i owa­cje były nie­sły­cha­nie silne, a potem Jan Paweł II prze­mó­wił. Prze­ry­wa­no mu okla­ska­mi, kiedy mówił o tym, jak trud­no mu było przy­jąć tę god­ność, ale wie­rzy w pomoc Bożą i pomoc Naj­święt­szej Panny. Potem mówił także, że jest Pa­pie­żem z da­le­kie­go kraju, ale bli­skie­go wiarą, tra­dy­cją hi­sto­rycz­ną, kul­tu­rą. Po­wie­dział Vo­stra lin­gua ita­lia­na - wasz język wło­ski, ale na­tych­miast po­pra­wił się: no­stra. Jak wia­do­mo, kard. Woj­ty­ła, Jan Paweł II jest bi­sku­pem Rzymu i die­ce­zji rzym­skiej. Potem po ła­ci­nie udzie­lił bło­go­sła­wień­stwa, owa­cja i aplauz były bar­dzo silne. Plac Św. Pio­tra tym­cza­sem wy­peł­nił się do końca, bar­dzo wielu ludzi, któ­rzy przez radio do­wie­dzie­li się, że dym jest biały, to zna­czy, że Pa­pież zo­stał wy­bra­ny, przy­bie­gło na­tych­miast czy przy­je­cha­ło na plac Św. Pio­tra, tak że tłum na pewno był około 300-ty­sięcz­ny.

Owa­cja, jak mówię, była ogrom­na, acz­kol­wiek nie­wąt­pli­wie wielu Wło­chów, Rzy­mian było za­wie­dzo­nych, że Pa­pież nie jest Wło­chem: pierw­szy nie wło­ski Pa­pież od prze­szło 400 lat.

Potem, jak mó­wi­łem, Pa­pież udzie­lił bło­go­sła­wień­stwa "Urbi et Orbi" po ła­ci­nie i wśród okla­sków, okla­ski­wa­ny jesz­cze długo, wy­co­fał się z bal­ko­nu ba­zy­li­ki gdy or­kie­stra gwar­dii szwaj­car­skiej wy­ko­na­ła hymn pa­pie­ski, po czym drzwi się za­mknę­ły.

Wy­da­je mi się, że pol­ski Pa­pież Jan Paweł II jesz­cze nie zdą­żył wyjść na bal­kon, kiedy już na placu Św. Pio­tra po­ja­wi­ło się nad­zwy­czaj­ne wy­da­nie "L’Osse­rva­to­re Ro­ma­no", wy­da­nie nad­zwy­czaj­ne da­to­wa­ne: go­dzi­na 18.43, które ma wiel­ki tytuł: "Ha­be­mus Papam Ca­ro­lum Woj­ty­ła, qui sibi nomen im­po­su­it Jo­an­nis Pauli II (Se­cun­do)". Pod spodem ogrom­na, na prze­szło pół stro­ny fo­to­gra­fia no­we­go Pa­pie­ża jesz­cze w stro­ju kar­dy­nal­skim a nie w bia­łym pa­pie­skim. Obok jest krót­ki wstęp­ny ar­ty­kuł re­dak­cyj­ny, pod­pi­sa­ny li­ter­ka­mi re­dak­to­ra na­czel­ne­go "L’Osse­rva­to­re Ro­ma­no" Pt. "Pie­tro e Padre" - Piotr i Oj­ciec. Całą drugą stro­nę zaj­mu­je naj­pierw ob­szer­na bio­gra­fia kard. Woj­ty­ły, potem prze­dru­ko­wa­ny tekst. Kard. Woj­ty­ły pt.: "Segno di Con­dra­di­zio­ne", zna­czy to: "Znak sprze­ci­wu" - prze­druk z ksiąz­ki za­wie­ra­ją­cej kon­fe­ren­cje re­ko­lek­cyj­ne wy­gło­szo­ne przez kard. Woj­ty­łę w Wa­ty­ka­nie. Resz­ta nu­me­ru już praw­do­po­dob­nie nie do­ty­czy kard. Woj­ty­ły. I tak jest to ol­brzy­mi wy­czyn, żeby numer po­świe­co­ny no­we­mu Pa­pie­żo­wi wydać w dniu jego wy­bo­ru.

Z placu Św. Pio­tra zo­sta­łem po­rwa­ny i za­wie­zio­ny sa­mo­cho­dem do stu­dia te­le­wi­zji wło­skiej, gdzie z kolei udzie­la­łem wy­wia­du dla te­le­wi­zji wło­skiej, na temat no­we­go Pa­pie­ża, potem dwóch wy­wia­dów dla radia i te­le­wi­zji ame­ry­kań­skiej. Kiedy wra­ca­łem do mo­je­go rzym­skie­go miesz­ka­nia, pół go­dzi­ny temu, po dro­dze już udało mi się kupić trzy nad­zwy­czaj­ne wy­da­nia dzien­ni­ków wło­skich; wy­da­nie nad­zwy­czaj­ne dzien­ni­ka pt. Vita - "Życie", gdzie wy­dru­ko­wa­no wiel­ki­mi li­te­ra­mi: "jest nim Polak Woj­ty­ła, ma 58 lat". Wy­da­nie nad­zwy­czaj­ne dzien­ni­ka Il Tempo ma tytuł: "Po 445 la­tach pierw­szy cu­dzo­zie­miec na Sto­li­cy Pio­tro­wej, Karol Woj­ty­ła, wy­bra­ny Pa­pie­żem, przy­jął imię Jana Pawła II", potem tek­sty róż­nych re­dak­to­rów. Trze­cie wy­da­nie nad­zwy­czaj­ne po­po­łu­dnio­we­go dzien­ni­ka Paese Sera, wy­da­nie nocne tego dzien­ni­ka, ogrom­ny tytuł: "Fu­ma­ta bian­ca - "Biały dym", Woj­ty­ła, Ar­cy­bi­skup Kra­kow­ski, 58 lat, cu­dzo­zie­miec, Pa­pie­żem - po czte­rech wie­kach" itd. Co oni piszą, tego prze­czy­tać nie zdo­ła­łem, ale w każ­dym razie widzę, że w Rzy­mie po­ru­sze­nie jest wiel­kie, szo­fer sa­mo­cho­du radia wło­skie­go, który mnie tu od­wiózł z po­wro­tem nie taił swo­je­go en­tu­zja­zmu, że Pa­pie­żem zo­stał Polak.
Tygodnik Powszechny 22 października 1978 roku[6].



Ks. Adam Boniecki, w 2008 roku pełniący funkcję redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego wspominał dni konklawe i wyboru Jana Pawła II:

Około osiemnastej (16 października 1978 - przyp.) wróciłem do mego mieszkania na peryferiach Krakowa i natychmiast włączyłem radio nastawione na Watykan. Czekaliśmy na wybór następcy Jana Pawła I. Usłyszałem niewyraźny gwar tłumu i wysoki głos w nagle zaległej ciszy: "Annuntio vobis gaudium magnum, habemus papam - Eminentissimum ac Reverendissimum Dominum, Dominum... Carolum (wymówił "Carlum", a z wymówieniem nazwiska miał wyraźny kłopot) Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Wojtyla, qui sibi nomen imposuit Ioannem Paulum Secundum!". Fajka, którą trzymałem w zębach, wypadła na podłogę i wypaliła dziurę w mokiecie. Tak jak stałem, wybiegłem z domu. Z daleka słychać było dostojne dźwięki "Zygmunta". Moim małym fiatem pomknąłem do mieszkania, w którym miała być nagrywana telefoniczna korespondencja Jerzego Turowicza z Rzymu. Była tam już cała redakcja w komplecie.

Byliśmy w stanie upojenia. Wiedzieliśmy, że coś się kończy i coś nowego się zaczyna. Myśląc tak, nie myśleliśmy o Kościele, ale o Polsce i o naszym socjalistycznym bloku. W moim odczuciu było to wyjście z nieistnienia do istnienia; otwarcie drzwi ciemnicy, w której siedzieliśmy. Traktowani przez świat w najlepszym razie z życzliwym współczuciem, często z politowaniem, odcięci od innych szczelnymi granicami, systemem paszportowym i cenzurą, pilnowani przez aparat bezpieczeństwa, teraz - tak to czułem - stanęliśmy w uchylonych drzwiach, przez które wpada światło. A do tego dochodziło cudowne uczucie dumy, że to nasz arcybiskup i nasz przyjaciel, ktoś nam od lat tak bliski... Słuchaliśmy łamiącego się ze wzruszenia głosu Jerzego Turowicza. Potem należało działać. Mieliśmy dzień i noc na przygotowanie numeru papieskiego. Krzysztof Kozłowski, zastępca redaktora naczelnego, rozdzielił zadania. O świcie pojechałem do Wadowic. Numer papieski wyszedł całkiem nieźle

Czy myśmy się spodziewali? Owszem, ks. Stanisław Dziwisz przed wyjazdem dawał do zrozumienia, że taka ewentualność wchodzi w grę. Ks. Mieczysław Maliński, prof. Stefan Swieżawski od dawna przepowiadali ten wybór. Tak, ale te przewidywania do ich realizacji miały się jak możliwość wygranej w toto-lotka do faktycznej wygranej.
Tygodnik Powszechny, 14 października 2008 roku[7].


Przypisy