Kazimierz Figlewicz

Z Centrum Myśli Jana Pawła II - WIKIJP2
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Kazimierz Figlewicz (ur. 6 stycznia 1903 w Krakowie, zm. 23 września 1983 w Krakowie) - Katecheta i spowiednik Karola Wojtyły. Duchowny katolicki, katecheta. W 1925 przyjął święcenia kapłańskie, wikary w Ruszczy (1926-1930), wikary w Wadowicach (1930-1933). W latach 1933-1957 wikariusz, a od 1957 proboszcz parafii na Wawelu. Od 1957 kanonik kapituły katedralnej. Kustosz Katedry Wawelskiej, znawca i miłośnik jej zabytków, zasłużony dla ich ochrony i konserwacji. 20 stycznia 1953 aresztowany pod zarzutem współpracy ze zorganizowaną grupą, przechowywanie broni, posiadanie obcej waluty i prasy podziemnej. Przez kilka dni przesłuchiwany, wypuszczony po tygodniu.

Związki z Karolem Wojtyłą/Janem Pawłem II

Kazimierz Filewicz był przez trzy lata katechetą Karola Wojtyły w gimnazjum w Wadowicach. Był spowiednikiem Wojtyły, opiekował się kółkiem ministranckim, do którego chodził Karol. 1 sierpnia 1933, gdy ks. Figlewicz opuszczał miasteczko, odbyło się uroczyste pożegnanie w kościele parafialnym. Karol Wojtyła wygłosił wówczas słowa pożegnania w imieniu ministrantów, które potem wydrukowano w "Dzwoneczku" (dodatek dla dzieci do tygodnika "Dzwon Kościelny").

Kontakt utrzymywali także po tym rozstaniu. W piątej klasie gimnazjalnej Karol Wojtyła przyjechał do Krakowa na zaproszenie Figlewicza. Uczestniczył wtedy w Triduum Sacrum, które wywarło na nim ogromne wrażenie.

Gdy Wojtyła zaczął studiować w Krakowie kontakty z ks. Figlewiczem ponownie odżyły. Spotykali się często, Figlewicz nadal był spowiednikiem Wojtyły. To on miał pomóc Wojtyle w podjęciu decyzji o wstąpieniu do seminarium duchownego. Napisał o tym sam Jan Paweł II w telegramie do kard. Franciszka Macharskiego 24 września 1983: "W ciągu tych wszystkich lat moim spowiednikiem i bezpośrednim kierownikiem duchowym był ks. Kazimierz Figlewicz (...), który jeszcze w latach chłopięcych swoją ogromną prostotą i dobrocią przybliżał mi Chrystusa - a potem wiedział, w którym momencie mógł jako spowiednik powiedzieć mi: Chrystus wskazuje ci drogę do kapłaństwa".[1]

Figlewicz w sierpniu 1944 dostał polecenie od Księcia Metropolity Adama Sapiehy, żeby w Solvayu, u dyrektora Kułakowskiego załatwić skreślenie Wojtyły z listy robotników przesyłanej do Arbeitsamtu. "Opuszczenie pracy wywołało poszukiwanie i zagrożenie ze strony władz okupacyjnych"[2]

Księgi katedralne oraz Acta actorum (protokoły z posiedzeń kapituły katedralnej) prowadzone przez Figlewicza zawierają cenne świadectwo i dokumentację obecności Karola Wojtyły w katedrze wawelskiej. Z tych dokumentów wiemy o udziale Karola Wojtyły w rozmaitych uroczystościach, o jego wystąpieniach i wygłoszonych kazaniach.

Kazimierz Figlewicz o Janie Pawle II

Jako młody ksiądz pełniłem przez trzy lata obowiązki wikarego w Wadowicach. W roku 1930 polecono mi tymczasowe nauczanie religii w miejscowym gimnazjum. Okazało się, że stały katecheta gimnazjalny był przeciążony godzinami lekcyjnymi i trzeba było mu pomóc. I tak trafiłem do klasy pierwszej, i tak zaczęła się moja długoletnia znajomość z jej uczniem, Karolem Wojtyłą. Kto dzisiejszego Ojca Świętego poznał w wieku dojrzałym, ten zapamięta Go jako człowieka słusznego wzrostu, szczupłego, o szczupłej, ściągniętej twarzy, i nie przyjdzie mu na myśl, że dziesięcioletni Karol Wojtyła mógł wyglądać zgoła inaczej. Był to chłopiec, owszem, dość wysoki, ale raczej grubasek. Chłopiec bardzo żywy, bardzo zdolny, bardzo bystry i bardzo dobry. Z usposobienia optymista, choć przy uważnym spojrzeniu dostrzegało się w nim cień wczesnego sieroctwa. Poznałem go w niedługi czas po śmierci matki. Wyróżniał się tym, że był bardzo lojalny w stosunku do kolegów, a z gronem nauczycielskim nie miał konfliktów. Uczył się dobrze. Moje z nim kontakty gimnazjalne trwały zaledwie jeden rok. Ale nie zostały zerwane. Zbliżył nas ołtarz. Karol Wojtyła był gorliwym ministrantem. Zbliżył nas, jak mi się wydaje, także konfesjonał. I rozmowy, i wzajemne odwiedziny. W ten sposób poznałem ojca mego ucznia i ministranta, pana porucznika Wojtyłę, zatrudnionego pracą administracyjną w stacjonującym w Wadowicach 12 Pułku Piechoty. Nie widziałem go nigdy w mundurze; poznałem go zresztą, gdy już przeszedł na emeryturę. Był człowiekiem niemłodym. Prowadził sam gospodarstwo domowe i z wielką troskliwością oddawał się wychowaniu syna. Pamiętam, że ojciec i syn stołowali się u sąsiadów. W domu nie przelewało się. Życie wiedli bardzo skromne. (...) Po krótkim pobycie w Wadowicach zostałem przeniesiony na wikariat Katedry Wawelskiej. (..)
— Adam Boniecki, Kalendarium życia Karola Wojtyły, Znak, Kraków 2000, s. 32-33


Wybuchła wojna. Dzień 1 września 1939 wiąże się w mej pamięci również z osobą Karola Wojtyły. Poranne naloty na Kraków wywołały popłoch wśród pracowników Katedry tak, że nie miał mi kto posłużyć do mszy św. Nawinął się Karol, który przyszedł z Dębnik na Wawel do spowiedzi i komunii św., gdyż był to akurat pierwszy piątek miesiąca, przez młodego polonistę pod względem religijnym pilnie przestrzegany. Utkwiła mi w pamięci ta pierwsza wojenna msza przed ołtarzem Chrystusa Ukrzyżowanego - wśród wycia syren i huku eksplozji.
— Adam Boniecki, Kalendarium życia Karola Wojtyły, Znak, Kraków 2000, s. 47


Jan Paweł II o Kazimierzu Figlewiczu

(...) na początku gimnazjum ośmioklasowego (...) był moim katechetą i więcej niż katechetą, bo był kierownikiem mojej młodej, a dość trudnej duszy...
— Adam Boniecki, Kalendarium życia Karola Wojtyły, Znak, Kraków 2000, s. 188


W ciągu tych wszystkich lat moim spowiednikiem i bezpośrednim kierownikiem duchowym był ks. Kazimierz Figlewicz. Zetknąłem się z nim po raz pierwszy jako uczeń pierwszej klasy gimnazjalnej w Wadowicach. Ks. Figlewicz, jako wikary parafii wadowickiej, uczył nas wtedy religii. Dzięki niemu zbliżyłem się do parafii, zostałem ministrantem, a nawet poniekąd zorganizowałem kółko ministranckie. Kiedy odszedł z Wadowic do Katedry Wawelskiej, miałem z nim w dalszym ciągu kontakt. Pamiętam, że w piątej klasie gimnazjalnej zaprosił mnie do Krakowa, abym mógł uczestniczyć w "Triduum Sacrum", poczynając od Ciemnej Jutrzni w Wielką Środę po południu. To uczestnictwo było dla mnie wielkim przeżyciem.

Kiedy po maturze przeniosłem się z moim Ojcem do Krakowa, podjąłem na nowo kontakty z ks. Podkustoszem katedralnym, taka była bowiem funkcja ks. Figlewicza. Chodziłem do niego do spowiedzi i często spotykałem się z nim w czasie okupacji.

Szczególnie utkwił mi w pamięci dzień 1 września 1939 roku. Był to pierwszy piątek miesiąca. Przyszedłem na Wawel, aby się wyspowiadać. Katedra była pusta. To był chyba ostatni raz, kiedy mogłem do niej swobodnie wejść. (...) W tych trudnych czasach stało się jeszcze bardziej jasne, czym dla ks. Figlewicza była Katedra, groby królewskie, ołtarz św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Do końca życia pozostał on wiernym stróżem tego szczególnego sanktuarium Kościoła i Narodu, a mnie nauczył wielkiej miłości do Katedry Wawelskiej, która miała stać się kiedyś moją katedrą biskupią.
— Jan Paweł II, Dar i tajemnica, Wydawnictwo Św. Stanisława BM, Kraków 2005, s. 26-28


Przypisy

  1. Jacek Urban, Karola Wojtyły - Jana Pawła II Katedra na Wawelu, Archiwum i Biblioteka Krakowskiej Kapituły Katedralnej, Kraków 1009, s.22
  2. Adam Boniecki, Kalendarium życia Karola Wojtyły, Znak, Kraków 2000, s. 76

Bibliografia

  • Adam Boniecki, Kalendarium życia Karola Wojtyły, Znak, Kraków 2000, ISBN 8370068340 W bibliotece.jpg
  • Jacek Urban, Karola Wojtyły - Jana Pawła II Katedra na Wawelu, Archiwum i Biblioteka Krakowskiej Kapituły Katedralnej, Kraków 2009, ISBN 9788361793045 W bibliotece.jpg

Zobacz także