Nierówności społeczne

Z Centrum Myśli Jana Pawła II - WIKIJP2
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Treść hasła pochodzi z publikacji „Wielka Encyklopedia Nauczania Jana Pawła II”, Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, Radom 2014
Autor hasła: Alojzy DRÓŹDŹ


Nierówności społeczne - – różnice pomiędzy członkami danego społeczeństwa, będące następstwem źle zagospodarowanej wolności ludzkiej. Wynikają z faktu antropologicznego. W samym bowiem człowieku wiele elementów zwalcza się nawzajem. Będąc bowiem stworzeniem, doświadcza on z jednej strony wielorakich ograniczeń w swych pragnieniach, z drugiej strony czuje się nieograniczony w swych pragnieniach i powołany do wyższego życia. Przyciągany wielu pokusami, musi wybierać między nimi i wyrzekać się niektórych. Co więcej – będąc słabym i grzesznym, nierzadko czyni to, czego nie chce, nie zaś to, co chciałby czynić. Stąd cierpi rozdarcia w samym sobie, z czego z kolei tyle i tak wielkich rozdźwięków rodzi się w społeczeństwie [1].

Rys historyczny zjawiska

Faktyczne zjawisko nierówności społecznych towarzyszy ludzkości od najdawniejszych czasów i jest obecne w różnych kręgach kulturowych. Różnice polegają tylko na próbach jego filozoficznego „usprawiedliwienia” albo też społecznego przezwyciężania. Dlatego mówi się o różnych grupach ludzkich: o biednych i bogatych, o wolnych i niewolnikach, o hierarchii społecznej. Szczególnie od średniowiecza zaznacza się podział na ludzi nobilitowanych, arystokrację, sferę rycerską, grupę kupiecką, rzemieślników, mieszczaństwo, chłopstwo i ludzi „gościńca”. Od czasów tzw. epoki industrialnej jest mowa o ostrym rozdziale między kapitalistami i proletariatem (chociaż również i wtedy istniały inne silne grupy społeczne). W społeczeństwach informatycznych pojawiają się nowe kryteria różnicujące ludzi. Wyróżnia się ludzi biznesu, technokratów, ludzi mediów, intelektualistów, pracowników, grupy anarchizujące, grupy subkulturowe, ludzi z marginesu społecznego itp. Od mniej więcej pięćdziesięciu lat istnieją w opinii publicznej silne przekonania o różnicach społecznych pomiędzy Zachodem i Wschodem oraz bogatą Północą i biednym Południem świata.

W całej historii społecznego nauczania Kościoła występują problemy składające się na skomplikowane zjawisko, które potocznie jest określane mianem „nierówności społecznych”. Teoretyczne próby usankcjonowania nierówności społecznych można znaleźć we wszystkich kulturach. Spotyka się w nich bowiem „ludzi ważniejszych”, „mniej ważnych” i „zupełnie nieważnych”. Istnieje podział na „panów” i „służbę”.

Od czasów rewolucji francuskiej, następnie przez Manifest komunistyczny Karola Marksa i cały ruch rewolucyjny XIX i XX wieku odbywa się niespotykane w historii ludzkości łamanie praw człowieka w imię równości i dobrobytu wszystkich ludzi. Konflikt, o jakim tu jest mowa, wyrósł z takich sytuacji, w których robotnicy, świat pracy, oddawał swoje siły do dyspozycji grupy przedsiębiorców, podczas gdy oni, kierując się zasadą najwyższego zysku, usiłowali ustanowić najniższe wynagrodzenie za pracę wykonywaną przez robotników. Wypada do tego dołączyć jeszcze inne elementy wyzysku, które wynikały z braku bezpieczeństwa pracy oraz zapewnienia zdrowia i życia robotników i ich rodzin. Ów konflikt, rozumiany przez niektórych jako konflikt społeczno-ekonomiczny o charakterze klasowym, znalazł swój wyraz w walce ideologicznej między liberalizmem, rozumianym jako ideologia kapitalizmu, a marksizmem, pojętym jako ideologia socjalizmu naukowego i komunizmu, który pretenduje do występowania w charakterze rzecznika klasy robotniczej, proletariatu całego świata. W ten sposób rzeczywisty konflikt istniejący między światem pracy a światem kapitału przekształcił się w systematyczną walkę klas, prowadzoną nie tylko metodami ideologicznymi, lecz także – i przede wszystkim – politycznymi [2].

Na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia widoczny jest powrót podobnych idei. Alberto Methos Ferre, redaktor naczelny czasopisma „Nexo”, powołując się na wielkie encykliki społeczne Jana Pawła II, przedstawia szeroko społeczną myśl Kościoła związaną z potrzebą nieustannej troski o budowanie sprawiedliwych struktur społecznych. Autor ten, tak jak wielu innych, próbuje stworzyć tzw. „etykę planetarną” lub inaczej – „etykę komunikacji” (niem. Kommunikationsethik). Pisze m.in.: Na progu nowego tysiąclecia, trzeba nam takich mocy duchowych, które pozwoliłyby lepiej zrozumieć i polepszyć stosunki międzyludzkie, bardziej odkryć to, co zasłonięte, uleczyć to, co zranione, wyzwolić to, co jest w przymusowym zamknięciu ekonomicznych ograniczeń [3].

Zagadnienie nierówności społecznych w nauczaniu Jana Pawła II

W Centesimus annus, mówiąc o realnych nierównościach społecznych (a nawet o rzeczywistych gwałtach), istniejących zarówno w systemach „realnego socjalizmu”, jak i liberalizmu, Jan Paweł II sięga do samych źródeł ich powstawania i ich kontynuacji. Nierówności społeczne powstają, ponieważ ludzi, jako osoby, podporządkowuje się całkowicie działaniom mechanizmu ekonomiczno-społecznego. Jego konsekwencją jest to, że człowiek „zostaje utożsamiony z pewnym zespołem relacji społecznych, a jednocześnie zanika pojęcie osoby jako samodzielnego podmiotu decyzji moralnych, który podejmując je, tworzy nierówny porządek społeczny. Skutkiem tej błędnej koncepcji osoby jest deformacja prawa, które określa zakres wolności człowieka” [4]. Owa deformacja prawa (także zwyczajowego, jak np. w hinduizmie czy islamie) najsilniej utrwala nierówności społeczne, chociaż w wielu uroczystych deklaracjach głosi się prawdę, że wobec prawa wszyscy ludzie są równi.

Niezmiernie ważną sprawą jest moralna ocena nierówności społecznych (zarówno ich niesprawiedliwych przyczyn, jak i konsekwencji życiowych). Dlatego należy z mocą przypomnieć prawdę, że tylko z chrześcijańskiej koncepcji osoby wypływa w sposób konieczny właściwa wizja społeczeństwa. Wyrazem społecznej natury człowieka nie jest jedynie Państwo, ale także różne grupy pośrednie, poczynając od rodziny, a kończąc na wspólnotach gospodarczych, społecznych, politycznych i kulturalnych, które jako przejaw tejże ludzkiej natury posiadają – zawsze w ramach dobra wspólnego – swą właściwą autonomię (...). Dlatego każdy człowiek winien sam dać odpowiedź, godną człowieka, która jest szczytem jego człowieczeństwa, i żaden mechanizm społeczny czy kolektywny podmiot nie może go zastąpić. Ostateczną przyczyną nierówności społecznych jest negacja Boga, która pozbawia osobę jej fundamentu, a w konsekwencji prowadzi do takiego ukształtowania porządku społecznego, w którym ignorowana jest jej godność i odpowiedzialność [5].

Powstawanie nierówności społecznych jest uzależnione od wielu przyczyn. Mogą to być złe wizje człowieka lub błędne koncepcje ekonomiczne. Nierzadko są to stosunki społeczne i zasady ustrojowe danego społeczeństwa czy narodu. Mogą na tym mocno ciążyć zarówno niedoskonałości makrostrukturalne (np. procesy globalizacji), jak też i niedoskonałości wspólnot mniejszego rodzaju (np. procesy demograficzne niszczące życie rodzinne czy nastawienia korupcyjne znacznej części ludzi).

Okazuje się, że nierówności społeczne istnieją w każdym typie społeczeństwa. Nie są od nich wolne także społeczeństwa pluralistyczne. Dyskryminacja i ograniczenia mogą iść w każdym kierunku, a o ich sile i natężeniu decyduje ostatecznie stan moralny poszczególnych ludzi i tzw. opinii publicznej. Najbardziej jednak „różnicuje” ludzi ich świadomość moralna oraz bogactwo lub nędza materialna.

W czasach polskiej „Solidarności” pojawiło się, zarówno w naszym społeczeństwie, jak i wielu innych krajach, pragnienie stworzenia świata bardziej sprawiedliwego i lepszego. Po latach, Jan Paweł II powrócił do tego problemu podczas pielgrzymki do ojczyzny w 1991 roku. Mówił wówczas: Nie trzeba dodawać, że moment dziejowy, w którym znajduje się nasze społeczeństwo, jest ważny. Jeśli bowiem po tak zwanym okresie minionym społeczeństwo odziedziczyło głęboki kryzys ekonomiczny, to w parze z tym idzie nie mniej dotkliwy kryzys etyczny. Co więcej: ten drugi w znacznej mierze warunkuje pierwszy. Dotyczy to różnych dziedzin życia ludzkiego. Dotyczy w sposób szczególny tej dziedziny, do której odnosi się siódme przykazanie Dekalogu. Kiedy słyszymy »nie kradnij«, to rozumiemy, że jest rzeczą moralnie złą przywłaszczać sobie cudzą własność. Ta prosta oczywistość Dekalogu wpisana jest zarazem w świadomość moralną, czyli w sumienie człowieka. Siódme przykazanie uwydatnia prawo osoby ludzkiej do posiadania rzeczy jako dóbr. Chodzi jednak nade wszystko o osoby, a nie o rzeczy. Człowiek bowiem ma prawo do tego, a nawet moralny obowiązek wytwarzania nowych dóbr dla siebie i dla drugich tak, aby całe społeczeństwo stawało się zasobniejsze – aby mogło bytować w sposób bardziej godny istot ludzkich.Są to stwierdzenia zaledwie elementarne. Natomiast zagadnienie związane mniej lub bardziej pośrednio z siódmym przykazaniem Dekalogu domaga się gruntownego podjęcia pod kątem wychodzenia z kryzysu, który jest nie tylko ekonomiczny, ale także etyczny. Jest to wielkie zadanie całego współczesnego pokolenia. Jest zadaniem szczególnie doniosłym dla narodu i społeczeństwa, ażeby przezwyciężając następstwa ustroju, który okazał się ekonomicznie niewydolny, a etycznie szkodliwy, budować w ramach nowego ustroju sprawiedliwy ład, w którym ludzkie talenty nie będą się marnowały, a całość życia społeczno-ekonomicznego odzyska potrzebną równowagę. Obyśmy w swoich dążeniach do ukształtowania nowej gospodarki i nowych układów ekonomicznych nie próbowali iść drogami na skróty, z pominięciem drogowskazów moralnych. »Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?« (Mt 16,26). Jeśli w realizowaniu reformy gospodarczej będą skrupulatnie przestrzegane zasady sprawiedliwości; jeśli każdy będzie się liczył nie tylko z interesem własnym, ale również z interesem społecznym; jeśli w działaniach gospodarczych nie zabraknie troski o najuboższych i najbardziej potrzebujących wówczas Pan Bóg z pewnością pobłogosławi wysiłkom i nie tylko Polska dopracuje się dobrobytu, ale i atmosfera wzajemnych stosunków międzyludzkich stanie się zdrowsza i bardziej ludzka. Mówiono nam w minionym okresie, mówiono tak milionom naszych braci ze Wschodu, że własność jest kradzieżą, prywatna własność jest kradzieżą, człowiek musi się uwolnić od tej kradzieży, od własności prywatnej – zwłaszcza środków produkcji – i przejść do kolektywu. W tym kolektywie społeczeństwo, a właściwie to państwo, a jeszcze bardziej właściwie – to partia, dysponując całokształtem dóbr, przydziela wszystkim sprawiedliwie. I człowiek odzwyczaił się od posiadania przede wszystkim dóbr wytwórczych, od produkcji, ta była napiętnowana jako synonim kapitalizmu wstecznego – przyzwyczaił się, został przyzwyczajony, został przymuszony i dziś okazało się, że chyba własność prywatna dóbr produkcyjnych nie jest kradzieżą, że trzeba do niej wrócić i ludzie bardzo często nie wiedzą, jak muszą się tego na nowo uczyć, jak posiadać na własność dobra produkcyjne, jak produkować. »Nie kradnij« – to znaczy nie nadużywaj twojej władzy nad własnością. Nie nadużywaj tak, że inni stają się przez to nędzarzami. I to też jest prawda. I my tę prawdę przypominamy również na Zachodzie i wciąż mówimy tym bogatym społeczeństwom kapitalistycznym: kto weźmie odpowiedzialność za Trzeci Świat? Dlaczego Trzeci Świat? Przypatrzcie się dobrze, zrewidujcie wasz system, system wolnego rynku, system własności prywatnej i produkcji prywatnej [6].

I jeśli człowiek ma to uczynić, to uczyni to także z tego powodu, żeby stosunki międzyludzkie opierały się na fundamentalnych i uniwersalnych zasadach prawa Bożego, pozwalającego wszystkim ludziom na mądre zagospodarowanie ich wolności.

Przypisy

  1. {http://www.nauczaniejp2.pl/dokumenty/wyswietl/id/385 Redemptor hominis], 12
  2. Laborem exercens, 11
  3. A.M. Ferre, I partiti politici e la communicazione sociale, Milano 1999
  4. tamże, 12
  5. tamże, 13
  6. Homilia, Białystok 05.06.1991


Bibliografia

Dzieła Jana Pawła II

Opracowania pozostałych autorów

  • J. Gocko, Ekonomia a moralność, Lublin 1996;
  • F. Kampka, Antropologiczne i społeczne podstawy ładu gospodarczego w świetle nauczania Kościoła, Lublin 1995;
  • Kościół i pieniądze, red. H. Seweryniak, Płock 1993;
  • S. Macedo, Cnoty liberalne, Kraków 1995;
  • M. Novak, A. Rauscher, M. Zięba, Chrześcijaństwo, demokracja, kapitalizm, Poznań 1993;
  • Y. Sarda, F. Salvany, Liberalizm jest grzechem, Poznań 1995.


Wybrane wypowiedzi Jana Pawła II nt. nierówności społecznych

Pierwszym stwierdzeniem negatywnym, jakie trzeba uczynić, jest utrzymywanie się, a często powiększanie, przedziału pomiędzy obszarem tak zwanej rozwiniętej Północy a obszarem Południa, będącego na drodze rozwoju. Ta terminologia geograficzna jest tyko umowna, gdyż nie wolno zapominać, że granice między bogactwem i ubóstwem przebiegają wewnątrz tych samych społeczeństw, zarówno rozwiniętych, jak na drodze rozwoju. Tak więc, jak w krajach bogatych istnieją nierówności społeczne aż do granicy nędzy, tak — równolegle — w krajach słabiej rozwiniętych nierzadko widzi się przejawy egoizmu i wystawnego bogactwa, które budzi niepokój i zgorszenie. Obfitości dóbr i dostępnych usług w niektórych częściach świata, przede wszystkim w rozwiniętej Północy, odpowiada na Południu niedopuszczalne zacofanie, a właśnie w tej strefie geopolitycznej żyje większa część rodzaju ludzkiego.


W tej perspektywie i w świetle słów Jezusa, który przyszedł, aby „głosić ubogim Ewangelię” (por. Mt 11,5; Łk 7,22), jakże nie potwierdzić bardziej zdecydowanie opcji preferencyjnej Kościoła na rzecz ubogich i odepchniętych? Należy wręcz stwierdzić, że działalność na rzecz sprawiedliwości i pokoju w świecie takim jak nasz, naznaczonym przez liczne konflikty i niedopuszczalne nierówności społeczne i ekonomiczne, jest kluczowym aspektem przygotowań i obchodów Jubileuszu. Dlatego chrześcijanie, nawiązując do zasad zapisanych w Księdze Kapłańskiej (25,8-28), powinni stać się rzecznikami wszystkich ubogich świata, proponując, aby Jubileusz dał, między innymi, sposobność do przemyślenia sprawy redukcji, jeśli nie całkowitej likwidacji zadłużenia międzynarodowego, które ciąży na losach wielu narodów. Jubileusz dostarczy także okazji do zastanowienia się nad innymi wyzwaniami chwili obecnej, takimi na przykład, jak trudności w dialogu między różnymi kulturami oraz problemy związane z poszanowaniem praw kobiety i z działaniem na rzecz rodziny i małżeństwa.


Co zaś tyczy się świadectwa Kościoła w naszej epoce, to czyż nie musimy z bólem stwierdzić, że wobec łamania podstawowych praw człowieka przez reżimy totalitarne niemało chrześcijan, niestety, wykazało brak rozeznania, który czasem przeradzał się nawet w przyzwolenie? I czy nie powinniśmy ubolewać, patrząc na ciemne strony współczesności, nad współodpowiedzialnością licznych chrześcijan za przejawy głębokiej niesprawiedliwości i nierówności społecznej? Wypadałoby zapytać, jak wielu z nich naprawdę zna i konsekwentnie realizuje wskazania nauki społecznej Kościoła.

tamże, 28


Linki zewnętrzne