Utylitaryzm

Z Centrum Myśli Jana Pawła II - WIKIJP2
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Treść hasła pochodzi z publikacji „Wielka Encyklopedia Nauczania Jana Pawła II”, Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne, Radom 2014
Autor hasła: ks. Józef ZABIELSKI


Utylitaryzm – (łac. utilitas − korzyść, przydatność, pożytek) – jako koncepcja myślenia i działania: odmiana eudajmonizmu etycznego; upatruje w stosowaniu zasady użyteczności skuteczny sposób osiągania szczęścia; podstawowe kryterium działania i jego oceny stanowi dla utylitaryzmu skuteczność. Współczesny utylitaryzm występuje najczęściej pod postacią pragmatyzmu.

Utylitaryzm jako teoria etyczna

Czołowymi przedstawicielami utylitaryzmu są J. Bentham i J. S. Mill. Według nich, najwyższą wartość stanowi osobista użyteczność, rozumiana jako źródło największych (J. Bentham) lub najwyższych (J. S. Mill) przyjemności – utylitaryzm indywidualistyczny. Ponieważ realizacja osobistych potrzeb – w tym przyjemności – w dużej mierze zależy od innych ludzi, stąd rzeczą pożądaną jest starać się o ich przyjemności, rozumiane jako środek większej przyjemności osobistej lub tylko wyłącznie służące cudzej przyjemności. Utylitaryzm w tej ostatniej postaci, gdzie celem jest przyjemność innych, nazywany jest utylitaryzmem społecznym i winien charakteryzować człowieka naprawdę moralnego.

Utylitaryzm jako teoria etyczna odpowiada na wszelkie pytania o to, jak żyć wezwaniem do wykorzystania nadarzających się okazji do maksymalizowania użyteczności lub szczęścia. Stąd też niektórzy uważają, że utylitaryzm to coś więcej niż tylko teoria etyczna. Przyjmując bowiem, że szczęście mierzy się wartościami ekonomicznymi, bierze się utylitaryzm za podstawę planowania w polityce i gospodarce, gdzie za wszelką cenę dąży się do zysku i opłacalności. J. S. Mill głosił przekonanie, że moralne dobro ludzkiego działania uwarunkowane jest promowaniem szczęścia. Pogląd ten jest jedną z odmian konsekwencjalizmu, gdzie konsekwencje działań są identyfikowane ze szczęściem rozumianym „ilościowo”. W zależności od rodzaju związku skutków czynu z doświadczaniem szczęścia przez podmiot działający rozróżnia się utylitaryzm bezpośredni i utylitaryzm pośredni. Doktrynę, według której poszczególne działanie jest słuszne i pożądane, gdyż zwiększa szczęście podmiotu bardziej niż inny czyn, nazywa się utylitaryzmem bezpośrednim lub utylitaryzmem czynów. Pośrednia postać utylitaryzmu ma natomiast miejsce wtedy, gdy źródła maksymalizacji szczęścia upatruje się w instytucjach, systemach postępowania lub ludzkich charakterach, ze względu na które człowiek podejmuje swoje działanie. Takie przekonanie jest oparte na tym, że w konkretnych sytuacjach trudno jest przewidzieć, czy działanie człowieka rzeczywiście będzie maksymalizowało szczęście. Natomiast można wskazać ogólny wpływ na szczęście człowieka instytucji, reguł, charakterów lub innych podobnych uwarunkowań. W moralności bardziej niebezpieczny jest utylitaryzm bezpośredni – utylitaryzm czynów. Według tej koncepcji, miarą moralnej wartości czynu jest to, w jakim stopniu powiększa on poziom użyteczności lub szczęścia. Stąd też pewne działania są bardziej preferowane niż inne, w zależności od wzrostu użyteczności i poczucia szczęścia. Słuszność moralna czynu jest zależna od praktycznej użyteczności jego skutków i wzrostu szczęścia ogółu; czyn jest tym bardziej naganny, im mniejsze są jego skutki mierzone w tych samych kategoriach. Utylitaryzm czynów charakteryzuje się naciskiem na użyteczność działania oraz tym, że za przedmiot etycznej oceny bierze się pojedynczy czyn. W tym sensie różni się od utylitaryzmu pośredniego lub od innych systemów etycznych, które w ocenie moralnej działania dają pierwszeństwo normie etycznej lub osobistej postawie – cnocie.

Nauczanie Jana Pawła II nt. utylitaryzmie

Jan Paweł II zauważa istnienie i destrukcyjny charakter utylitaryzmu moralnego, dając temu wyraz w swoim pasterskim nauczaniu. Krytyczna postawa wobec tej koncepcji etycznej oparta jest na personalistycznej koncepcji osoby ludzkiej – podmiotu działania, oraz na związanych z tym założeniach aksjologicznych i teorii obiektywnej moralności ludzkiego czynu. To zaś łączy się z koncepcją prawdy i możliwością jej poznania, jak też z poprawnością rozpoznania celu całego ludzkiego życia i poszczególnych działań człowieka. W ogólnym założeniu utylitaryzm – zdaniem Jana Pawła II – sprzeciwia się fundamentalnym potrzebom prawdy i sensu, jakie prezentuje człowiek jako byt osobowy, oraz ubogacającemu przeżyciu pełni wartości jego działań. Człowiek – podkreśla Papież – to jedyna istota w całym widzialnym świecie stworzonym, która nie tylko zdolna jest wiedzieć, ale także zdaje sobie sprawę z tego, że wie, i dlatego pragnie poznać istotną prawdę tego, co postrzega [1]. Owo dążenie do poznania prawdy prowadzi go do tzw. pytań ostatecznych, w konkretnym zaś działaniu do ustalenia obiektywnej wartości czynu. Człowiek nie może przecież oprzeć swego życia na czymś nieokreślonym, na niepewności albo na kłamstwie, gdyż takie życie byłoby nieustannie nękane przez lęk i niepokój [2]. Poznając zaś obiektywną prawdę, jest przekonany, że to, co jest prawdziwe, musi być prawdziwe zawsze i dla wszystkich [3]. Zrezygnowanie z tych fundamentalnych uzdolnień człowieka i zakotwiczonych w nich ludzkich potrzeb doprowadziło do wielu niebezpiecznych teorii, w tym do utylitaryzmu. Jan Paweł II podkreśla, że w rozumieniu zwolenników tej doktryny życie jest jedynie sposobnością do poszukiwania doznań i doświadczeń, wśród których na pierwszy plan wysuwa się to, co przemijające [4]. Tego rodzaju formy racjonalnego poznania służą zaś wyłącznie jako „rozum instrumentalny”, który pozwala osiągnąć doraźne cele, czerpać korzyści i sprawować władzę [5]. Przekonania tego typu, wsparte doświadczeniem lęku i niepewności pochodzących od wytworów ludzkiej myśli i działań oraz innych uwarunkowań współczesnej kultury, sprawiły, że niektórzy ludzie za jedyny cel swoich poszukiwań uznali subiektywną pewność lub praktyczną użyteczność[6]. W konsekwencji, w praktycznym działaniu coraz częściej dochodzi do głosu doktryna utylitaryzmu, którą Jan Paweł II najczęściej określa mianem „pragmatyzm”. Pod tym pojęciem Papież rozumie sposób myślenia tych, którzy dokonując wyborów, nie widzą potrzeby odwołania się do refleksji teoretycznej ani do ocen opartych na zasadach etycznych[7]. Utylitaryzm jako koncepcja myśli i wartościowania moralnego posiada liczne i doniosłe konsekwencje praktyczne. W szczególności – przypomina Jan Paweł II – doprowadził do ukształtowania się pewnej koncepcji demokracji, w której nie ma miejsca na jakiekolwiek odniesienia do zasad o charakterze aksjologicznym, a więc niezmiennych: o dopuszczalności lub niedopuszczalności określonego postępowania decyduje tu głosowanie większości parlamentarnej. Konsekwencje takiego założenia są oczywiste: najważniejsze wybory moralne człowieka zostają w rzeczywistości uzależnione od decyzji podejmowanych doraźnie przez organy instytucjonalne. Więcej – nawet sama antropologia jest w dużej mierze uwarunkowana przez jednowymiarową wizję człowieka, w której nie mieszczą się ani wielkie dylematy etyczne, ani też refleksja egzystencjalna nad sensem cierpienia i ofiary, życia i śmierci[8].


Utylitaryzm w relacjach międzyludzkich, zwłaszcza małżeńsko-rodzinnych, odznacza się niszczącym wpływem na rozwój cywilizacji miłości. Utylitaryzm – stwierdza Jan Paweł II – to cywilizacja skutku, użycia – cywilizacja „rzeczy”, a nie „osób”; cywilizacja, w której osoby stają się przedmiotem użycia, podobnie jak używa się rzeczy. Tak więc – na gruncie cywilizacji użycia kobieta bywa przedmiotem dla mężczyzny. Dzieci stają się przeszkodą dla rodziców. Rodzina staje się instytucją ograniczającą wolność swoich członków. Aby się o tym wszystkim przekonać, wystarczy przyglądnąć się choćby pewnym programom wychowania seksualnego, które wprowadzane bywają w szkołach, często mimo sprzeciwu, a nawet protestów ze strony wielu rodziców. A dalej cały trend „proaborcyjny”, który usiłuje się ukryć poza pojęciami „prawa wyboru” („pro choice”) ze strony obojga małżonków, a w szczególności kobiety[9]. Istota zagrożenia polega na tym, że motywacją etycznego utylitaryzmu jest intensywne poszukiwanie szczęścia w stopniu maksymalnym. Jednakże to „utylitarystyczne szczęście” bywa pojmowane tylko jako przyjemność, jako doraźne zaspokojenie, które „uszczęśliwia” poszczególne jednostki bez względu na obiektywne wymagania prawdziwego dobra. Cały ten program utylitaryzmu, związany z indywidualistycznie zaprogramowaną wolnością – wolnością bez odpowiedzialności – jest antytezą miłości, również jako wyraz ludzkiej cywilizacji, jej całościowego i spójnego kształtu [10]. W konsekwencji utylitarystyczna mentalność zagraża samemu człowiekowi, który nie potrafi już zadać sobie pytania o najbardziej autentyczny sens swego istnienia [...]. Interesuje go tylko „działanie” i dlatego stara się wykorzystywać wszelkie zdobycze techniki, aby programować i kontrolować narodziny i [[śmierć, rozciągając nad nimi swoje panowanie. Te pierwotne doświadczenia, które powinny być „przeżywane”, stają się wówczas rzeczami, człowiek zaś rości sobie prawo do ich „posiadania” lub „odrzucania”[11]. Podobnie utylitaryzm „traktuje” wartość pracy ludzkiej, nie dostrzegając, że jest ona nie dobrem tylko „użytecznym” czy „użytkowym”, ale dobrem „godziwym”, czyli odpowiadającym godności człowieka, wyrażającym tę godność i pomnażającym ją [12].

Utylitaryzm kieruje też wytworem i używaniem dóbr materialnych, gdzie zysk gospodarczy się absolutyzuje i produkcja oraz konsumpcja towarów znajdują się ostatecznie w centrum życia społecznego, stając się dlań jedyną, nie podporządkowaną żadnej innej wartością [13].


Przypisy

Bibliografia

Dzieła Jana Pawła II

Publikacje innych autorów

  • S. Rosik. Etyczne poszukiwania współczesnego człowieka. W: Chrześcijańska wizja człowieka. Poznań 1977;
  • Tenże. Wezwania i wybory moralne. Lublin 1992;
  • J. Zabielski. Personalizm etyczny u podstaw etyki nowego tysiąclecia. W: 25 lat Pontyfikatu Jana Pawła II. Olecko 2004.

Wybrane wypowiedzi Jana Pawła II o utylitaryzmie

Owocem pozytywizmu poznawczego jest agnostycyzm, gdy chodzi o teorię, natomiast w dziedzinie działania i moralności — utylitaryzm. W naszych czasach historia poniekąd się powtarza. Utylitaryzm to cywilizacja skutku, użycia — cywilizacja „rzeczy”, a nie „osób”; cywilizacja, w której osoby stają się przedmiotem użycia, podobnie jak używa się rzeczy. Tak więc — na gruncie cywilizacji użycia kobieta bywa przedmiotem dla mężczyzny. Dzieci stają się przeszkodą dla rodziców. Rodzina staje się instytucją ograniczającą wolność swoich członków. Aby się o tym wszystkim przekonać, wystarczy przyglądnąć się choćby pewnym programom wychowania seksualnego, które wprowadzane bywają w szkołach, często mimo sprzeciwu, a nawet protestów ze strony wielu rodziców. A dalej cały trend „proaborcyjny”, który usiłuje się ukryć poza pojęciami „prawa wyboru” („pro choice”) ze strony obojga małżonków, a w szczególności kobiety. To tylko kilka przykładów, które można by mnożyć.


Motywacją etycznego utylitaryzmu jest — jak wiadomo — intensywne poszukiwanie szczęścia w stopniu maksymalnym. Jednakże to „utylitarystyczne szczęście” bywa pojmowane tylko jako przyjemność, jako doraźne zaspokojenie, które „uszczęśliwia” poszczególne jednostki bez względu na obiektywne wymagania prawdziwego dobra.

Cały ten program utylitaryzmu, związany z indywidualistycznie zaprogramowaną wolnością — wolnością bez odpowiedzialności — jest antytezą miłości, również jako wyrazu ludzkiej cywilizacji, jej całościowego i spójnego kształtu. O ile takie pojęcie wolności natrafia w społeczeństwie na podatny grunt, można się obawiać, iż sprzymierzając się łatwo z każdą ludzką słabością, stanowi ono systematyczne i permanentne zagrożenie dla rodziny. Wiele negatywnych następstw można tu przytoczyć i wręcz ująć w sposób statystyczny. Wiele pozostaje w ukryciu ludzkich serc jako bolesne, długo krwawiące rany.


Dotykamy w tym miejscu spraw, które są najwyższej wagi dla Waszej młodości oraz dla tego projektu życia, jaki z niej się wyłania. [...] Kiedy więc Jezus w rozmowie z młodzieńcem wymienia przykazania: "Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę" - wówczas zdrowe sumienie odpowiada wewnętrzną reakcją wobec odnośnych uczynków człowieka: "oskarża lub uniewinnia". Trzeba jednak, ażeby sumienie to nie było spaczone. Trzeba, ażeby sam podstawowy zapis zasad moralności nie uległ deformacji ze strony jakiegokolwiek relatywizmu czy też utylitaryzmu.


Niemało jest dziś ludzi, którzy nie potrafią znaleźć odpowiedzi na pytanie: po co istnieje życie konsekrowane? Po co wybierać taki sposób życia, jeśli jest tyle pilnych potrzeb w sferze działalności charytatywnej i ewangelizacji, których zaspokojenie nie wymaga bynajmniej podejmowania szczególnych zobowiązań życia konsekrowanego? Czy w takim razie nie jest ono swoistym „marnotrawstwem” ludzkich energii, które zgodnie z zasadą wydajności można by wykorzystać dla większego dobra, z korzyścią dla ludzkości i dla Kościoła?

Takie pytania słyszymy coraz częściej, ponieważ są one przejawem utylitarystycznej i technokratycznej kultury, która skłonna jest oceniać wartość rzeczy, a nawet ludzi według kryterium ich bezpośredniej „przydatności”. Ale problem ten istniał zawsze, czego wymownym świadectwem jest ewangeliczny epizod namaszczenia w Betanii: „Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku” (J 12, 3). Judaszowi, który pod pretekstem troski o ubogich ubolewał nad tak wielkim marnotrawstwem, Jezus odpowiedział: „Zostaw ją!” (J 12, 7).

Także dzisiaj jest to właściwa odpowiedź na pytanie o przydatność życia konsekrowanego, które zadaje sobie — czasem w dobrej wierze — wielu ludzi: czy nie można by spożytkować własnego życia w sposób bardziej wydajny i racjonalny z korzyścią dla społeczeństwa? Odpowiedź Jezusa brzmi: „Zostaw ją!”.


Linki zewnętrzne

Hasła w Zintegrowanej Bazie Tekstów Papieskich